Co nie oznacza, że w Chałupach, choć wakacje w pełni ;-)
Tak sobie pomyślałam, że skoro wszyscy eko-eksperymentują, to czemu i ja nie mam tego spróbować. Za kremową czesanką nie przepadam, szczerze powiedziawszy, bo turlając ją czuję się niemal jak na hali wśród owiec ;-) Chyba dlatego, że nietknięta żadnym barwnikiem, najbardziej oddaje aromat przemokniętego owczego runa, mówiąc dość oględnie. To jest dobry sposób na "wypędzenie" córek z domu - w magiczny sposób znikają, żeby tego nie wąchać ;-) Też macie podobne doznania? Wzięłam więc wszystko co kremowe lub kremowopodobne, naturalne bardziej (loki, jedwabie) lub mniej (jakaś błyszcząca nitka się wkradła i akryl) i do dzieła.
Żywe modelki nieuchwytne ostatnimi czasy. Dolna połowa Zofii, dla niepoznaki, okryta ręcznie farbowanym lnem. Farbowanym w zupie z gwoździa. Dosłownie. Coś tam poczytałam, pooglądałam i ugotowałam. Całkiem nieźle się skomponowało.
Prześwity
Zbliżenia
W naturalnym środowisku
Dwie osoby, patrząc na strój Zofii, rzekły: "Jak suknia ślubna!" Kiedyś taka suknia ślubna byłaby nie do pomyślenia, a dzisiaj wszystkie chwyty dozwolone :-) Jestem bardzo zadowolona. Niestety nie ze zdjęć, bo nie oddają wszystkich efektów i wrażeń.
Zanim powstała ekobluzeczka uturlały się jeszcze dwa szaliczki w sam raz na lato. Nie zajmują dużo miejsca w torebce, a w razie potrzeby ogrzeją co trzeba.
I na koniec migawka z grządki
Nie ma to jak jeżówka, co najlepiej wiedzą motyle.
Do urlopu jeszcze trochę czasu, więc zaglądajcie tu i mobilizujcie mnie do pracy jak ostatnio :-)
Mnie zabawa z eco wciągnęła już dawno. Fajna tunika.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam zapach owczego runa (oczywiście po wstępnej obróbce) i naturalne barwy, jednak rozumiem Twoje córki, moja rodzina reaguje podobnie.
OdpowiedzUsuńGdybym miała ślubne lata, chętnie bym się odziała, tym bardziej, że jestem odporna na gryzienie. Piękne połączenie różnych materii.
Odnośnie zabawy eco, mam uczucia ambiwalentne czasami mi się coś podoba, czasami budzi uczucia wręcz odwrotne.
Moim zdaniem fotki oddają wszystko co chciałaś pokazać, te szczegóły, dodatki. Cudo! Z wrażenia buzi nie mogę zamknąć!
OdpowiedzUsuńTeż bym tak chciała filcować!
Pozdrawiam.
Zupa z gwoździa - to jest dobra nazwa :)
OdpowiedzUsuńCudnie ci to wszystko wychodzi!!!
Cudnie wyszło...bluzka przepiekna i swietnie sie komponuje z lnem...
OdpowiedzUsuńPozdrowionka cieplutkie bardzo :)
Piękna tunika. Ja sama nie mam śmiałości do filcowania sukienek czy tunik ale z eco printingiem już też się mierzyłam. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń