W mojej szafie przewraca się mnóstwo kolorowych szmatek, przeznaczonych do wykorzystania podczas filcowania. Na niektóre z nich długo pomysł nie przychodzi i odkładane są na lepszą chwilę. A kiedy ta chwila przyjdzie, powstaje coś, co wprawia mnie w samozachwyt! Mam nadzieję, że nie tylko mnie :-)
Te nasycone barwy właściwie niczego nie potrzebowały. Tylko odrobinę szklanych koralików ;-)
A co to? Urocze kopertówki - z wrażenia zapomniałam zrobić zdjęcia ich wnętrza, ono również zaskakuje kolorem. Może jutro doedytuję braki ;-) Przysłowiowa "mała czarna" z takim niepozornym dodatkiem z pewnością staje się bardziej wesoła, przy czym nie traci wcale na elegancji.
Co tam torebka! Targnęłam się na coś, czego jeszcze tu nie widzieliście. Te kwiaty po prostu mną zawładnęły i powstał mój pierwszy fascynator! Wprawdzie na ten mróz to on się raczej nie nadaje, ale czy on musi się do czegoś nadawać? Ważne, że rozwesela!
A wszystko zaczęło się od tego:
Ona do niego: Ta torba jest taka smutna... Może koleżanka wymyśli coś, co ją rozweseli?
No i wymyśliła dwie skromne wersje rozweselaczy torby.
Która, Waszym zdaniem, lepiej spełnia zadanie rozweselacza?