Dziś będzie i o kurce i o wodzie, stąd ten "wyszukany" tytuł.
Na początek woda. Dawno temu, wyrwałam z kolorowego czasopisma kartkę, ponieważ zachwyciły mnie barwy na zamieszczonym tam zdjęciu. Zdjęcie przeleżało w szufladzie czas jakiś, a że często do szuflady zaglądam, nie dawało mi ono spokoju. Fotografia przedstawia Mammoth Hot Springs czyli kompleks gorących źródeł znajdujących się w Parku Narodowym Yellowstone. Znalazłam kawałek jedwabiu w odpowiednim kolorze, dobrałam czesanki, loki, jedwabne włókna i silklapsy, wygospodarowałam kawałek czasu (co było najtrudniejsze) i do dzieła!
Szal Mammot Hot Springs
nunofilc/szal/nunofelt/shawl
Nadmienię, że na sesję zdjęciową w poszukiwaniu piaszczystych krajobrazów, udałam się na moim stalowym dwukołowym rumaku. Słowo rumak nie jest tu bez znaczenia i pojawi się w tym poście jeszcze raz.
A tu szal razem ze źródłem inspiracji
Czy udało mi się choć trochę oddać te zachwycające przejścia barw?
A teraz pora na kurkę czyli mój free style w kuchni.
Oczywiście chodzi o tę leśną kurkę czyli pieprznik jadalny. Kurka nawiązuje kolorem do rdzawych nacieków w Yellowstone, czyż nie?
W przeciwieństwie do kurki biegającej, która w ilości sztuk jedna zaspokaja głód domowników, kurka leśna sztuk jedna to za mało żeby się nią najeść, ale w towarzystwie kaszy, odrobiny startego sera (najlepiej parmezan), cebuli i boczku z ziołami, pod kołderką z kapusty włoskiej, stanowi całkiem sycące danie.
Przy stole w ogrodzie obiad smakuje wyśmienicie, zwłaszcza w takim towarzystwie.
Oprócz ogórków, z którymi rozprawił się mąż,
do słoika powędrowały suszone pomidory,
zalane poźniej gorącą oliwą
To będzie feeria smaków zimą!
W ogrodzie zaś królują odcienie oranżu
Przechodzące w czerwień
I lilaróż
Pani jeżówka kwitnie nadal - tu z gościem w bieli
No to jeszcze jedwabnofilcowy naszyjnik w odpowiedniej kolorystyce
nunofilc/naszyjnik/nunofelt/necklace
Na koniec najnowsze trendy mody z wybiegu, to znaczy z padoku, a właściwie z parkura.
Tu też kolor odgrywa ważną rolę - dodam, że zawodniczka miała identycznie zabarwiony "koński ogon" czyli kucyk jak ogon rumaka, czego nie udało się, niestety, uchwycić w obiektywie.
Kolorowego tygodnia życzę!
Yellowstone jak najbardziej oddany. Szal ma w sobie gorące źródła.
OdpowiedzUsuńKurkę jak większość ulubionych grzybów najbardziej lubię w śmietanie.
Pomidorów jeszcze nie suszyłam, czekam na swoje ulubione bardziej miąszowate.
Fajne fotki ogrodu.
Ten szal jest po prostu REWELACYJNY!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnowy szal ma bardzo interesujące zestawienie kolorystyczne, akuratnie na piasku się prezentuje :) czy to oznacza, ze już jesteś na wakacjach ?
OdpowiedzUsuńzdjęcia jak zwykle przepiękne i zazdroszczę Ci takiego polotu w kuchni ! zielony już gotowy bo pogodna na niego w sam raz :)
Szal piękny - świetna "reprodukcja"! Jak nazywa się roślina na zdjęciu nad jeżówką? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńRośliny interesują mnie od dawna i zawsze ciekawią mnie ich nazwy i pochodzenie, ale tę nad jeżówką akurat znam. To rozchodnik okazały /Sedum spectabile/, bylina.
UsuńTak zdecydowanie udało Ci się z tymi kolorami. Szal wyszedł rewelacyjnie. W ogrodzie pięknie :)
OdpowiedzUsuńPiękny szal, barwy przenikają się i mienią jak w prawdziwej wodzie. Naszyjnik też bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Niezwykły szal. Jest piękny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję za miłe komentarze :-) Sesja na "plaży" była robiona w pobliskim lesie, ale wakacje już tuż, tuż :-) Kwiat doskonale określiła Ula - bardzo lubię rozchodniki. Mam większe i mniejsze, nie mam białych a ponoć i takie są.
OdpowiedzUsuń