Kobiety mają zdolność do określania nazw kolorów - szal miał być amarantowy, czy jest?
A może to Purple Rain?
A może po prostu goździk zwyczajny?
Jakiś marny ruch w interesie, tzn. niewielu odwiedzających bloga, jeszcze mniej komentujących...
Mówią, że nic dwa razy się nie zdarza, ale mi się zdarza. Przeważnie przed świętami - sprzęty domowe odmawiają współpracy. Pożegnaliśmy ponad 20-letnią pralkę, 10-letnią zmywarkę i bojler - tylko czemu wszystko na raz?!?!? Narzekać nie będę, bo w sumie jest się z czego cieszyć, skoro nowoczesność w domu i zagrodzie zagościła :-)
A teraz, mniej kolorowa, zapowiedź następnego posta - nie lenię się mimo że o energię niełatwo :-)
A co u Was? :-)
Szal szałowy :-)
OdpowiedzUsuńPurple rain! A moze Ksawery Magenta? ;-) Bo taki energetyczny (cos z Energi tez ma) ;-)
OdpowiedzUsuńSzal oszałamiający!! Bez względu na nazwę koloru- ja mam z tym problem, zupełnie jak facet;) dobrze rozróżniam tylko podstawowe ;)
OdpowiedzUsuńA może to fuksja? ;-) Najważniejsze, że się podoba :-)
OdpowiedzUsuńU nas zawsze ( w zamierzchłych czasach PRLu ) psuł się telewizor :) a w tym czasie przedświątecznym były przecież najciekawsze bajki :0 Ale tata był samozwańczym mechanikiem, więc to reperował, nie tyle nam co sobie :) Zresztą kiedyś wszystko się własnoręcznie robiło, naprawiało itp.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pierwszy raz skomentuję: jestem pod ciągłym wrażeniem zaglądam na Twojego bloga często i nie mogę się napatrzyć!
OdpowiedzUsuńCuda tworzysz! Ja próbuję ale jakieś mi to nie takie wychodzi - chyba cierpliwości mi brak :) Szczerze podziwiam!