No i moje wolne dni dobiegają końca. Jako że nic nierobienie nie leży w mojej naturze, zaowocowały one kolejnymi ozdobami filcowanymi głównie na sucho. Zalecenie było takie żeby w wolnym czasie wyciszyć się, a jednocześnie "wyżyć". Moje nowe hobby - filcowanie ma te dwie zasady w sobie: najpierw wkłuwasz igły niczym w lalkę Voodoo, a później cierpliwie przyozdabiasz formę w dowolne wzorki, wyciszając się przy tym. Mam jednak nadzieję, że to co wychodzi spod moich igieł nie przypomina lalek Voodoo.
Okazuje się, że moje nieletnie tu od czasu do czasu zaglądają. Muszę więc zamieścić sprostowanie, że młodszą córkę jest równie dobrze mieć jak starszą! Wprawdzie do gotowania się nie garnie, ale herbatę z cytrynką przyrządza przepyszną!
Ależ Ci to pięknie wychodzi! Voodoo czy nie Voodoo te broszki (?), guziczki czy co tam jeszcze można w tym zobaczyć są prześliczne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Taki ufilcowany facecik Voodoo byłby całkiem niegłupi i jaki praktyczny;) Broszki bardzo piękne i precyzyjnie wypracowane.
OdpowiedzUsuńMłodsze córki też jest cudownie mieć:)Ach jak mi się czasem tęskni za małą dziewczynką:)Moja nie wiadomo kiedy zrobiła się dorosła.
Zapraszam po pęczek wyróżnień:)
Bardzo artystyczne wytwory, podoba mi się to w jaki sposób komponujesz ze sobą kolory, powstają dzięki temu przepiękne i harmoijne połączenia, pięknie "malujesz" za pomocą filcu i koralików:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Kwiatki są cudne :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się też biżuteria z kulanego filcu :)))
Pozdrawiam :)
Piękne filcaki,mam pytanie robisz je według szablonu?
OdpowiedzUsuńDziewczyny, dziękuję Wam za te słowa uznania - są jak miód dla mojej duszy, a ja bardzo lubię miód! :-)
OdpowiedzUsuńDo Jagi: W dzieciństwie miałam książkę p.t. Trzeba umieć sobie radzić (teraz stoi gdzieś w zapomnieniu na półce wśród książek moich córek). Były tam pomysły jak zrobić coś z niczego, w co się bawić kiedy pada deszcz (bo komputerów za mojego dzieciństwa to nie było!), itp. Zmierzam do tego, że czegoś nauczyła mnie ta książka. Do okrągłych broszek wykorzystałam skrócony kubeczek po jogurcie z wyciętym dnem - powstaje wtedy "obrączka", kwiatki zaś filcowałam w foremce do ciastek i dlatego P. nazywa je piernikami ;-)
Trafiłam do Ciebie niby przypadkiem i ...zauroczyły mnie broszki :-)
OdpowiedzUsuńSą naprawdę rewelacyjne i absolutnie niebanalne !
Pozdrawiam ciepło i będę zaglądać
Po nitce do kłębka :)
OdpowiedzUsuńJestem zauroczona Twoimi filcowymi dziełami, pięknie ! Te kwiatuszki mnie urzekły, ich forma i kolory są cudne !