Zawsze zastanawiam się od czego zacząć - czy na początek wybrać mój numer jeden, czy raczej budować napięcie powoli...? Dziś też jestem w kropce... Ale gusta bywają różne, więc to co ja uważam za najbardziej udane, ktoś inny może zupełnie inaczej ocenić. Stwórzcie swój własny ranking zatem :-)
Może tak - ten szal turlał się w rytm bluesa. Non stop towarzyszył mi Robert Cray - jedna płyta na okrągło, ale nikogo poza mną i kotem w domu nie było ;-) Uważam, że te nutki bardzo dobrze mnie nastroiły do pracy.
Jeszcze na sucho - czesanka, paski jedwabiu, loki, wełna
A teraz to czego fragment pokazałam w poprzednim poście. Rzecz wielofunkcyjna - bolerko i chusta w jednym. Oto jej wszystkie oblicza.



Wynikiem jesiennej weny jest też
mała kolekcja kwiatowa
Gdyby komuś znudziła się brosza
można ją przypiąć do bawełnianego naszyjnika
I to tyle jesiennofilcowego natchnienia.
W międzyczasie udało mi się zorganizować czas na spacer po lesie.
Plony grzybobrania...
Zamknięte w słoiczkach...
I na talerzu - razem z kaszą gryczaną, boczkiem i ziołami...
Wczoraj przy turlaniu wysłuchałam wszystkich płyt Ani Dąbrowskiej - jesteście ciekawi efektów? To już nie tym razem ;-)
Miłego tygodnia :-)