Archiwizowane tu RZECZY są wypadkową moich pomysłów i mojego GUSTU. Od jakiegoś czasu pochłania mnie pasja filcowania, więc są to głównie rękoczyny z czesanką, jedwabiem i filcem w tle. Z chęcią poznam opinię na ich temat, więc nie krępuj się i pozostaw tu swój komentarz!!!

wtorek, 29 grudnia 2009

Pomiędzy...

Jak dobrze, że wzięłam dwa dni urlopu pomiędzy świętami a Sylwestrem. Można pomalutku wrócić do pionu. Ale nie można tak zupełnie nic nie robić. Polecam - choć jeszcze nie przeczytałam do końca, "Marinę" Carlosa Ruiza Zafona - mam nadzieję, że zakończenie mnie nie rozczaruje, bo jak na razie książka mnie wciąga podobnie jak Cień wiatru czy Gra anioła. To świąteczny prezent. Skoro o świętach mowa - ich wspomnienie.




Co roku w Wigilię nad stołem wieszamy jemiołę a starą palimy w kominku - czy ktoś jeszcze wierzy w przesądy? A wśród jemioły frywolitki autorstwa mojej cioci.



Wielkomiejski anioł w plenerze


W ramach poświątecznego odpoczynku powstały poduchy (dzięki Llooce odkryłam ich nadzwyczajne zastosowanie - będą służyć do szeptania w nie marzeń!) i serducha do sypialni - tak, mnie również dopadła ta kardiologiczna obsesja!!!




Sypialnia może kiedyś doczeka się remontu, na razie musi jej i mnie wystarczyć taki drobny lifting.

Więcej zmian, oczywiście na lepsze, mam nadzieję w przyszłym roku - czego wszystkim życzę!

wtorek, 22 grudnia 2009

Idą święta...

Dziś podzielę się z zaglądającymi tutaj moją świąteczną tradycją - trwa ona już 11 lat! Jak ten czas szybko leci! Już wyjaśniam - od czasu do czasu, a raczej od okazji do okazji, składam literki czyli rymuję sobie. A teraz fanfary, bo oto moje tegoroczne świąteczne strofki:


Mróz tu i ówdzie diamenty rozrzucił

Zimowy krajobraz przed świętami wrócił

Świerki swe czuby w śnieżne czapy odziały

W kuchennym kącie moczą się migdały

Cynamon, pieprz i miód – tym pachną pierniki

Od słodkich wypieków puchną piekarniki

Serniki, keksy, torty i makowiec

Do marynaty wskoczył dziś jałowiec

Groch z kapustą, w pierogach zaś grzyby

Na swoją kolej czekają też ryby

Postny barszcz na zakwasie się kisi

Niejedna bombka na choince wisi

Choć o ozdoby spór ponoć trwa wieczny

Czy puszek waty jednak jest konieczny?

Czy „anielskie włosie” to dodatek na czasie?

Czy gwiazda czy czubek? – stoimy w impasie

Uroczo się maluje kolejnych świąt oprawa

Niech jej nie zburzy żadna pilna sprawa

Czego więc mam życzyć

Po świątecznym znoju?

Niczego innego

Świętego spokoju!




I tego właśnie wszystkim życzyć będę w te święta i na nadchodzący rok!
A teraz na szybko kilka ostatnich produkcji z Fabryki Świętego Mikołaja.
Brat bliźniak powyższego renifera


Biżuteria dla nastolatki z torebeczką


Szafran i czekolada (taca, serwetnik i pomocnik)


oraz skromna zakładka do książki


I to by było na tyle... Jutro zawita do nas choinka!





poniedziałek, 14 grudnia 2009

Udany weekend

Po pierwsze udany, bo moje młodsze nieletnie dziecię płci pięknej zajęło pierwsze miejsce ex aequo na zawodach wspinaczkowych, pokonując pozostałe koleżanki i kolegów - 12 godzin zmagań non stop!!!
A po drugie udany, bo ja w tym czasie stworzyłam kilka drobiazgów.
Na początek o tym, że przecież moje szpargały w byle czym nie będą leżały. Powstało więc byle co, ale od A do Z moje własne. I teraz moje wełny, koronki, koraliki i inne takie mają godne schowanko.



Zainspirowana twórczością Elle zmajstrowałam również taki oto prezent dla koleżanki córy



A ta torba (owoc przedmikołajkowego wieczoru) przebyła prawie 200km do innej koleżanki (mam nadzieję, że wszystkie trzy dziewczyny nie mają nic przeciwko zamieszczeniu tych zdjęć tutaj)


A teraz dla odmiany filc. Wcześniej pokazywane kulki zostały nanizane na sznurek, a niektóre na szpilki i przytwierdzone do bigli - tutaj wspomógł mnie małżonek.



A na koniec, dla urozmaicenia repertuaru, dokończyłam zestaw czekolada z miętą - taca, serwetnik i pojemnik na sztućce tudzież inne niezbędne rzeczy



Wszystkie te przedmioty "wystrugał" małżonek. W ten weekend on również wpadł w ferwor tworzenia, wynikiem czego jest między innymi stylowy gazetownik - pokażę go innym razem, bo chwilowo jest jeszcze bardzo surowy.

Jak myślicie - czy moja rodzina tu zagląda? Jeśli tak - nici ze świątecznych niespodzianek!

czwartek, 10 grudnia 2009

Smak świąt

Na początku tygodnia zadzwoniła do mnie sąsiadka i nastąpił taki oto mniej więcej słowotok:

Słuchaj, rodzina mi powiedziała, że bez twojego łososia nie mam co się na Wigilii pokazywać, a przepis mi się podczas remontu gdzieś zawieruszył! Ratuj!

Żaden on mój, ten łosoś, ale to miło, że ktoś o niego pyta. Kiedyś znalazłam w jakiejś gazecie ten przepis i okazało się to danie hitem świąt. I kolejnych również. I następnych też. I jak widać "rozpływa" się po rodzinie, nie tylko mojej.
Więc jeśli ktoś tu zagląda, może też skorzysta z tej boskiej receptury. Oczywiście proporcje zmniejszam odpowiednio w stosunku do wielkości zakupionej porcji ryby.

Łosoś w majonezie

Składniki na 10 porcji:
2,8 kg sprawionego łososia (filet)
sól
ziarnisty pieprz
4 listki laurowe
1 cebula
4 łyżki octu winnego
słoiczek majonezu
3 łyżki koperku
2 dag żelatyny
1 ogórek wężowy

Przygotowanie:

Do garnka wlać zimną wodę, dodać 2 łyżki soli, 12 ziaren pieprzu, listki laurowe, talarki cebuli i ocet. Łososia włożyć do garnka. Gdy wywar się zagotuje, zmniejszyć ogień, podgrzewać minutę. Zdjąć z ognia, przykryć i odstawić aż ryba będzie tylko trochę ciepła. Rybę osączyć i schłodzić.
Majonez wymieszać z posiekanym koperkiem. Łososia ułożyć na półmisku, posmarować majonezem wymieszanym z koperkiem. Żelatynę rozprowadzić w wywarze z gotowania ryby i schłodzić. Na łososiu ułożyć półplasterki ogórka w formie rybiej łuski. Polać zastygającą żelatyną. Gdy zastygnie polać ponownie.


poniedziałek, 23 listopada 2009

Co robię jak robię NIC...

... czyli jak spędzam czas po pracy, kiedy nie sprzątam, nie gotuję, nie piorę, nie prasuję, itp.
Jakiś czas temu postanowiłam, że nie będę tak bezczynnie siedzieć i marnotrawić czasu, nawet jeśli marnotrawienie polega na oglądaniu programów kulinarnych albo wnętrzarskich.
Naoglądałam się różnych cudeniek na różnych blogach i pomyślałam, że może warto samej spróbować? W końcu - Bozia mi rączki też dała!
Na pierwszy ogień poszedł decoupage! A co!!! Co mnie nie zabije to mnie wzmocni!
Oto kilka przedmiotów, które znalazły swoje miejsce u rodziny i znajomych.



Tutaj technika zdobienia za pomocą szablonów.


A tu poszła w ruch igła z nitką, przy dużym wsparciu maszyny do szycia.



W piątek wieczorem dotarła do mnie wełna czesankowa i igły do filcowania.W końcu, dlaczego by i tego nie spróbować? Snułam się koło tej paczki aż w końcu nie wytrzymałam i późną nocą odbyły się pierwsze próby filcowania na sucho, ale o nich następnym razem...

niedziela, 22 listopada 2009

Po drugiej stronie...

Puk, puk... Jest tam kto? Chyba wreszcie udało mi się przejść na drugą stronę...! Obserwowałam, podziwiałam, aż wreszcie postanowiłam pokazać co mnie zachwyca i co robię jak robię nic. I oto jestem...
Na ten przykład wczoraj zachwycałam się sprytem gąsek. Leśnych gąsek... One są prawie jak trufle! Trzeba wiedzieć gdzie ich szukać... Te gąski, które udało się dostrzec, trafiły do koszyczka. Całą resztę gąsek, które dostrzegły mnie a ja ich nie, serdecznie pozdrawiam!