Jakiś czas temu postanowiłam, że nie będę tak bezczynnie siedzieć i marnotrawić czasu, nawet jeśli marnotrawienie polega na oglądaniu programów kulinarnych albo wnętrzarskich.
Naoglądałam się różnych cudeniek na różnych blogach i pomyślałam, że może warto samej spróbować? W końcu - Bozia mi rączki też dała!
Na pierwszy ogień poszedł decoupage! A co!!! Co mnie nie zabije to mnie wzmocni!
W piątek wieczorem dotarła do mnie wełna czesankowa i igły do filcowania.W końcu, dlaczego by i tego nie spróbować? Snułam się koło tej paczki aż w końcu nie wytrzymałam i późną nocą odbyły się pierwsze próby filcowania na sucho, ale o nich następnym razem...
Naoglądałam się różnych cudeniek na różnych blogach i pomyślałam, że może warto samej spróbować? W końcu - Bozia mi rączki też dała!
Na pierwszy ogień poszedł decoupage! A co!!! Co mnie nie zabije to mnie wzmocni!
Oto kilka przedmiotów, które znalazły swoje miejsce u rodziny i znajomych.
Tutaj technika zdobienia za pomocą szablonów.
A tu poszła w ruch igła z nitką, przy dużym wsparciu maszyny do szycia.
W piątek wieczorem dotarła do mnie wełna czesankowa i igły do filcowania.W końcu, dlaczego by i tego nie spróbować? Snułam się koło tej paczki aż w końcu nie wytrzymałam i późną nocą odbyły się pierwsze próby filcowania na sucho, ale o nich następnym razem...
Witaj Kinga! Na list odpowiem tutaj.
OdpowiedzUsuńMiło Cię tu widzieć!
Dekupaże - to naprawdę pierwsze? Świetne!
Jak pewnie już wiesz Twoje kluski robią furorę.
Pozdrawia Ciebie i Piotra serdecznie!!!!!