Nadszedł jesienny spleen, choć czasami "słońce wysoko, wysoko, świeci pilotom w oczy, ogrzewa niestrudzenie zimne niebieskie przestrzenie" (Krakowski spleen, Maanam).
Dziś i jesiennie, i niebiesko będzie.
Na początek nawet porażająco niebiesko!
Niebiesko inaczej - kamizelka początkowo miała naturalne odcienie kremowo-beżowe, ale postanowiłam wrzucić ją do gara i to zmienić.
Niebieskogranatową wełnianą "aplikację" zyskał również beret małżonki najznakomitszego pszczelarza na Pałukach.
I na tym z niebieskościami koniec.
Ale jest jeszcze mega kolorowa czapka. Nie pszczoła, a ślimak był jej inspiracją. Ważnym elementem nie tylko ozdobnym są liście miłorzębu. Wiecie, że ta roślina uznawana jest za żywą skamielinę i że to drzewo przeżyło wybuch bomby atomowej w Hiroszimie?
Na koniec tytułowy jesienny gość - w słoneczne dni nasz ogród odwiedza dzięcioł zielony.
Dzięcioł ów był impulsem do powstania tego oto jesiennego szala.
Jakoś nie tęskno mi jeszcze do zimy i śniegu. Póki co wolę cieszyć oko takimi obrazkami.
Kamizelka przepiękna !!! W okryciu mocno niebieskim najbardziej podobają mi się dziury i marszczenia. A ten dzięcioł jaki śliczny :))) Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńDzięcioł to już nie moja zasługa :-)
OdpowiedzUsuńPiękne szale i cudna kamizelka. Mimo, iż jestem obecnie ruda to uwielbiam niebieski. Życzę samych sukcesów i zadowolenia z pracy twórczej.
OdpowiedzUsuń