



Największym darem jest widzieć piękno w codzienności
Mróz tu i ówdzie diamenty rozrzucił
Zimowy krajobraz przed świętami wrócił
Świerki swe czuby w śnieżne czapy odziały
W kuchennym kącie moczą się migdały
Od słodkich wypieków puchną piekarniki
Serniki, keksy, torty i makowiec
Do marynaty wskoczył dziś jałowiec
Groch z kapustą, w pierogach zaś grzyby
Na swoją kolej czekają też ryby
Postny barszcz na zakwasie się kisi
Niejedna bombka na choince wisi
Choć o ozdoby spór ponoć trwa wieczny
Czy puszek waty jednak jest konieczny?
Czy „anielskie włosie” to dodatek na czasie?
Czy gwiazda czy czubek? – stoimy w impasie
Uroczo się maluje kolejnych świąt oprawa
Niech jej nie zburzy żadna pilna sprawa
Czego więc mam życzyć
Po świątecznym znoju?
Niczego innego
Świętego spokoju!