Miało być bardziej wiosennie i dzisiaj nawet jest (na zewnątrz - co mnie bardzo cieszy), ale jeszcze nie w moim filcowym świecie. Choć pojawiły się kwiaty, mało przypominają zwiastuny wiosny, są jednak znacznie lżejsze i zwiewne. Na szczęście wiosna tak od razu nie wybucha kolorami, więc i ja łagodnie do niej w końcu dojdę.
Na początek szal - śniegu wspomnienie, ale już spod śniegu widać kwiaty.
Na początek szal - śniegu wspomnienie, ale już spod śniegu widać kwiaty.
Strona kremowa
Według tytułowej kolejności pora na granaty. Nie te co wybuchają, ani nie te, co sokiem ociekają, tylko kwiaty na granatowym tle.
Awers
Rewers (lub odwrotnie)
Kwiaty
Jeszcze obiadu nie było, a u mnie już musztarda. Do wykonania tego szala użyłam, oprócz gotowej czesanki, własnoręcznie farbowane włókna jedwabiu, silk laps i bambusowe loki. To mój pierwszy raz z silk lapsem :-)
Awers
Rewers (lub odwrotnie)
Jedwabne detale
No i został nam recycling. Otóż, na te moje okrągłe urodziny, dostałam nową maszynę do szycia, która przyszła w tym tygodniu. I chciałam ją wypróbować, Poszperałam po kątach i znalazłam dwa szale oraz sfilcowany sweter, którego żal było wyrzucić, bo miał fantastyczny kolor. Nie namyślając się długo, zaprojektowałam meksykański pled. Wiem, że ma być coraz cieplej, ale taki pledzik warto mieć zawsze w pogotowiu, nawet latem!
Oto fotorelacja z procesu twórczego
Oto fotorelacja z procesu twórczego
Może to mało finezyjna próba szycia, ale stara maszyna nie podołałaby temu zadaniu. Chciałam jeszcze zwrócić uwagę na brzeg wykończony szydełkiem - żeby nie było, że to tylko maszynowa robota! :-) No i co teraz - filcować czy szyć ?- oto jest pytanie...
Jejku - jakie prześliczne! Wszystkie! Ale ten granat z kwiatami .......... będzie mi się po nocach śnić!
OdpowiedzUsuńPierwszy i musztardowy szale od razu przyciągaja wzrok!
OdpowiedzUsuńkolejne cuda....
OdpowiedzUsuńI filcować... i szyć - nie ma co się ograniczać:)
OdpowiedzUsuńMusztarda, choć nazwa dla szala mało romantyczna;) - cudo.
Pozdrawiam serdecznie
Kinia piekne szale . A pled to myslami sie zgrałysmy bo akurat robie takiz sam/ z kwadratów/ tyle ze z moherowych szalików .I juz nózkami przebieram mysląc jaki to bedzie cieplutki.
OdpowiedzUsuńSZale, jak zawsze piekne i pełne artyzmu. A pled z recyklingu - świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńWszystko piękne, a musztardowy PRZEpiękny.Szycia nie zostawiaj, wyszło Ci cudo. Moim zdaniem spróbój czegoś jeszcze, z góry wiadomo, że sukces murowany. Tak już masz i już. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMaszyna co sama nitkę nawleka!? Czego to ludzie nie wymyślą. Jak dla mnie pierwszy szal prześliczny, choć jeszcze zimowy, a ja wiosny chcę :). Ale za to pled dla równowagi kolorowy i oczki cieszy. Fajny recykling.
OdpowiedzUsuńzachwycające!!!
OdpowiedzUsuńnie myslalas moze o zrobieniu teczowego szala? taki.. w pasy.. na dlugosc.. jestem ciekawa jakby to wygladalo, na pewno pieknie :)
OdpowiedzUsuńKremowy szal bardzo urokliwy szczególnie po stronie kremowej.Ten szal nie kojarzy mi się z zimą.Przyjemnie będzie się nim okryc i wiosną w i chłodne letnie wieczory.To kolory uniwersalne na cały rok:)
OdpowiedzUsuńAlez piekne :) Musztarda wymiata!
OdpowiedzUsuńSzale cudne, ale mnie powalił pomysł na pledzik, super. A na dodatek bardzo Ciebie rozumiem , bo też w tym tygodniu dostałam zamówioną własnie na urodziny maszynę do szycia. Też sama nawleka nitkę,co cieszy mnie jak dziecko, tez ją wypróbowuje i odkrywam, co umie innego niż moja stara maszyna. Jak to miło spotkać pokrewna duszę. To tak jakbym siebie czytała na twoim poście:-) pozdrawiam i będę sledzic poczynania, może odkryjesz to, czego mi się nie uda:-)
OdpowiedzUsuńSzale podobają mi się stale i niezmiennie,i to każden jeden:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTen biało czarny szal jest powalający, ach..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie:)
Wszystko super, a pled bajkowy :) Jasne, że warto taki zawsze mieć pod ręką :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe szale, pięknie przechodzisz w wiosenne nastroje. Właściwie to każdy z nich chciałabym mieć są rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńWszystkie wspaniałe. Pierwszy za moje kolory, drugi za kwiatki, trzeci za błysk jedwabiu. A ostatni za zestawienie iście meksykańskie. Mnie też by się przydała maszyna z nawlekaczem, ale na okrągłe urodziny dostałam coś równie potrzebnego.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze. Mój pledzik okazał się strzałem w 10-tkę, to bardzo przydatna rzecz w domu :-)
OdpowiedzUsuńPledzik rewelacja! Wspaniały pomysł na wykorzystanie starych niepotrzebnych swetrów
OdpowiedzUsuńTaki pledzik to jest to!
OdpowiedzUsuń:) trafiłam do Ciebie zupełnie przypadkowo:)Tworzysz piękne rzeczy! Pled jest wspaniały! W sam raz na wiosenny piknik! Jako, że przymierzam się do zakupu mojej pierwszej w życiu maszyny do szycia, chciałam zaptać jaką Ty masz?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego dnia:)