No i mamy karnawał! Od dzieciństwa kojarzy mi się ten czas z chruścikami, zwanymi również faworkami oraz z pączkami. Te właśnie smakołyki na urodziny przygotowywała mi babcia. W weekend, razem z córami, stworzyłyśmy chruścikową manufakturę. Ciastu dostało się porządnie w kość - nie wiem jak zniósł to biedny blat kuchenny! Ale ponoć procedura bicia ciasta wałkiem jest niezbędna do tego, aby chrust był odpowiednio chruściany, jeśli można tak to ująć. Kiedy zasiedliśmy do stołu wraz z przyjaciółmi cała góra chruścików zginęła w mgnieniu oka!
Dobrze, że karnawał nadal trwa, będzie więc okazja żeby powtórzyć ten eksperyment kulinarny. Co więcej, wyrwało mi się, że babcia robiła też chruścikowe róże z konfiturą i wszyscy zgodnie orzekli, że takie właśnie następnym razem chcą!!!
Dobrze, że karnawał nadal trwa, będzie więc okazja żeby powtórzyć ten eksperyment kulinarny. Co więcej, wyrwało mi się, że babcia robiła też chruścikowe róże z konfiturą i wszyscy zgodnie orzekli, że takie właśnie następnym razem chcą!!!
Niedługo Dzień Babci i Dziadka. O babci wspomniałam, a po dziadku z pewnością odziedziczyłam wszelkie zdolności manualne. Babci i dziadka już nie ma, ale we wspomnieniach będą zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz!