No i przyszło lato, więc na zabawę z wełną chwilowo straciłam chęć, głównie za sprawą ogrodu, który błagalnie wołał o pomoc. No to pomogłam i powyrywałam trochę chwastów. Córa twierdzi, że za mało w tym ogrodzie kolorów, ja udowodnię, że kolory w moim ogrodzie są. Zanim jednak przejdę do wątku botanicznego, zaprezentuję efekty kolejnych zmagań recyklingowych.
W poprzednim poście pokazałam poduszki/podtylce, które jednak nie spełniły do końca moich oczekiwań, ale na pewno nie zmarnują się.
Uszyłam więc następne...
W poprzednim poście pokazałam poduszki/podtylce, które jednak nie spełniły do końca moich oczekiwań, ale na pewno nie zmarnują się.
Uszyłam więc następne...
Odrobina elegancji we wnętrzu
Poduszki uszyte z żakietu vintage, żeby nie powiedzieć, że z lumpka (tkanina gobelinowa) i z aksamitu, który zalegał na półce.
I następne... to bardziej podtylce...
Odrobina wygody na zewnątrz
Te z kolei uszyłam ze spódnicy vintage marki Solar (a co!) i z resztek lnu z półki.
To tyle jeśli chodzi o moją radosną twórczość niefilcową. Ale nie koniec przeróbek! Otóż mam sentyment do starych rzeczy, lubię przedmioty, które mają historię. Od jakiegoś czasu nad jedną z takich rzeczy pastwił się mój mąż - ten sam, który zrobił takie ładne meble ogrodowe (od poprzedniego posta kolekcja mebli powiększyła się o jedno krzesełko, a w planach jest jeszcze parę elementów :-)).
Poznajcie zatem mój nowy stoliczek - pomocniczek.
Poznajcie zatem mój nowy stoliczek - pomocniczek.
Długo zastanawialiśmy się czy go pobielić, czy przyciemnić, aż stanęło na nieco szalonym odcieniu - to jedyny taki akcent kolorystyczny w domu - ostatnio mam "fokusa na turkusa".
A tak wyglądał przed renowacją - dziadek (stoliczek pochodzi z rodzinnego strychu) malował wszystko na kolor orzechowy.
A tak wyglądał przed renowacją - dziadek (stoliczek pochodzi z rodzinnego strychu) malował wszystko na kolor orzechowy.
A tu goły...
I jeszcze jedno ujęcie w nowej "skórze"
A teraz zapraszam do ogrodu...
A na kolację proponuję sałatkę caprese - oj! chyba jeszcze trochę na pomidory muszę poczekać!!!
Prawda, że kolorowo?
hmmmm czy tylko ja nie widze zdjęć??? :(
OdpowiedzUsuńNo, całe szczęście,że Niesława tez nie widzi, bo juz miałam komputer za okno wyrzucić;) Ale co tam zdjęcia na pewno piękne te poduszki zrobiłaś, jak wszystko co robisz:)Pozdrawiam letnio:)
OdpowiedzUsuńAleż Wy szybkie jesteście!!! Kliknęłam coś przypadkiem w trakcie pisania posta i się opublikował był zanim powinien! Teraz jest już wszystko - stereo i w kolorze ;-))
OdpowiedzUsuńsuper poduchy.Zrobiłaś piękny stolik ,no i śliczne kwiatki
OdpowiedzUsuńJuż widzę i miałam rację:) Stolik też bardzo ładnie odzyskałaś, a i ta rama ciekawa. Ogrodu zazdroszczę , pielenia nie:) Pozdrawiam ponownie:)
OdpowiedzUsuńŚwietne poduchy, zwłaszcza te w kratę przypadły mi do gustu. Złote ręce ma ten Twój mąż, stolik super.
OdpowiedzUsuńufff... czyli wszystko ze mną w porządku ;) a teraz nacieszyłam oczy pieknymi przedmiotami. Poduchy super , metamorfoza stoliczkowa świetna! czego chciec więcej:)
OdpowiedzUsuńŚliczny ten stolik :)
OdpowiedzUsuńCzy mnie oczy mylą, czy w ogródku obok różowej masz białą kozłówkę ?
Jeszcze raz się przyjrzałam i już sobie sama odpowiedziałam: to biały kentrantus, prawda ?
OdpowiedzUsuń:)
Nie znam sie na nazwach, ale pieknie Ci kwitnie, na poduchach też, ale wole bardziej te ogrodowe:)
OdpowiedzUsuńPoduchy super, niech żyje vintage, żeby nie powiedzieć lumpeks :)). Patrz, a ja mimo lata do wełny nadal mam chętkę wielką :).
OdpowiedzUsuńto co dlamnie.cos z czegos.lubie take poduchy.czasem moj maz pta-ty a to nie moj sweter byl? hahaha.stolik fajnusny
OdpowiedzUsuńoj,widzę, że coraz więcej osób ostatnio przerabia stare rupiecie :D Stoliczek super! Poduszeczki w krateczkę takie letnie- romantyczne! Te z kwiatami to nie moje kolory, ale jakbym pokazała mojej cioci, to by się radowała. Stala się maniaczkę szycia takich poduszek recyklingowych...mam od niej dwa komplety po trzy poszewki...cuda...
OdpowiedzUsuńna takiej podusi w takim ogrodzie - to musi być pełen relaks ;))))
OdpowiedzUsuńTrochę farby ,trochę pracy ,nowy uchwyt i stoliczek w nowym ubraniu prezentuje się uroczo.Już "goły" mi się spodobał:)powstał bardzo przyjemny kącik.Takie ręce "złote" w domu to prawdziwy skarb.Poduchy kwiatowe także wyszły super. Robić coś z niczego -jak ja to kocham!,pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńStoliczek i poduszki są urocze,ogród rownież,i na pewno nie brakuje w nim kolorów,pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń